Kochani - żyć się chce, prawda?
Pogoda pozwoliła na rozpoczęcie prac ogrodowych, trochę słoneczka to i zdjęcia radośniejsze.
Popołudniową kawę serwowałam w sadzie. Cudownie. Ptactwo rozśpiewane, zakłada gniazda, klangor żurawi rozlega się wkoło, kwitną przebiśniegi. Odrobinę ciepełka i energia człowieka rozpiera. Teraz tylko chłonąć każdą chwilę, każdy odcień zieleni utrwalać w pamięci na zaś, na ponure dni. Jeszcze trochę i zacznie się feeria tęczowa barw. Ale to oczekiwanie to jest wielka przyjemność. Teraz co rusz czekać będzie niespodzianka, od pączków do okazałego kwiecia. Jeszcze uśpiona natura, ale czeka na start.
Skowronki już śpiewają w polu nad rzepakiem ...
Rozlewisko powoli wysycha, niemniej margerytki, firletki, kukliki, no i kaczeńce jeszcze wszystkie pod wodą. Aż wierzyć się nie chce, że one tam żyją, a przecież rokrocznie są pod wodą, zatem żyją.
Drogi okoliczne w stanie katastrofalnym, nasza dojazdówka jest ok, choć strumyk przez nią w jednym miejscu przepływa i wypłukuje korytko. Przyjechali drogowcy i postawili znaki ostrzegawcze z wykrzyknikiem ... ułożyli też jakieś kołeczki; bez terenówki ani rusz, osobowe z wyższym zawieszeniem powolutku, ale naprawdę powolusieńku, dają radę. Wszędzie błoto, ziemia niczym gąbka namokła, koleiny w niej straszne.
Cieszą te pierwsze przebiśniegi, bardzo cieszą.
Ale jeszcze nie dają się wymazać akcenty jesienne. Przy braku światła słonecznego nawet budzenie się roślin do życia przyodziewa aurę ponurą, niczym późnojesienną.
W sadzie przybywa mieszkańców. W jednej budce wiją gniazdo kowaliki. Podchodziła do niej sikorka, ale:
- Sorki, miejscówka już zajęta, wypad - oznajmił kowalik.
W drugiej nie wyczailiśmy kto mieszka, też jest zajęta.
Trzeba zrobić całe osiedle, ale przy nawale prac wiosennych nie wiem czy damy radę.
Moi synowie wyposażają mnie w coraz to jakieś nowe (choć używane) akcesoria fotograficzne i mam problem, bo nie ogarniam. Uczę się, a z efektami jest różnie.
Nowy obiektyw w natarciu. Jedno zdjęcie z prób akceptowalne - "Mała" - pies sąsiadów, choć po trosze i nasz, bo do naszych delikatesów często zagląda.
To tyle na naszym mazurskim siedlisku.
Buziaki dla Was kochani.
Wybaczcie, że wpadam i wypadam z tego bloga, ale przygotowania do wiosny są pracochłonne. Aż strach pomyśleć, że to dopiero początek ogrodowego nawału.
Pogoda pozwoliła na rozpoczęcie prac ogrodowych, trochę słoneczka to i zdjęcia radośniejsze.
Popołudniową kawę serwowałam w sadzie. Cudownie. Ptactwo rozśpiewane, zakłada gniazda, klangor żurawi rozlega się wkoło, kwitną przebiśniegi. Odrobinę ciepełka i energia człowieka rozpiera. Teraz tylko chłonąć każdą chwilę, każdy odcień zieleni utrwalać w pamięci na zaś, na ponure dni. Jeszcze trochę i zacznie się feeria tęczowa barw. Ale to oczekiwanie to jest wielka przyjemność. Teraz co rusz czekać będzie niespodzianka, od pączków do okazałego kwiecia. Jeszcze uśpiona natura, ale czeka na start.
Skowronki już śpiewają w polu nad rzepakiem ...
ciemierniki w rozkwicie |
to, że załapała się w kadrze pszczoła, zauważyłam dopiero na monitorze ... no wiosna, jak nic |
Rozlewisko powoli wysycha, niemniej margerytki, firletki, kukliki, no i kaczeńce jeszcze wszystkie pod wodą. Aż wierzyć się nie chce, że one tam żyją, a przecież rokrocznie są pod wodą, zatem żyją.
Drogi okoliczne w stanie katastrofalnym, nasza dojazdówka jest ok, choć strumyk przez nią w jednym miejscu przepływa i wypłukuje korytko. Przyjechali drogowcy i postawili znaki ostrzegawcze z wykrzyknikiem ... ułożyli też jakieś kołeczki; bez terenówki ani rusz, osobowe z wyższym zawieszeniem powolutku, ale naprawdę powolusieńku, dają radę. Wszędzie błoto, ziemia niczym gąbka namokła, koleiny w niej straszne.
Cieszą te pierwsze przebiśniegi, bardzo cieszą.
Ale jeszcze nie dają się wymazać akcenty jesienne. Przy braku światła słonecznego nawet budzenie się roślin do życia przyodziewa aurę ponurą, niczym późnojesienną.
W sadzie przybywa mieszkańców. W jednej budce wiją gniazdo kowaliki. Podchodziła do niej sikorka, ale:
- Sorki, miejscówka już zajęta, wypad - oznajmił kowalik.
W drugiej nie wyczailiśmy kto mieszka, też jest zajęta.
Trzeba zrobić całe osiedle, ale przy nawale prac wiosennych nie wiem czy damy radę.
Moi synowie wyposażają mnie w coraz to jakieś nowe (choć używane) akcesoria fotograficzne i mam problem, bo nie ogarniam. Uczę się, a z efektami jest różnie.
Nowy obiektyw w natarciu. Jedno zdjęcie z prób akceptowalne - "Mała" - pies sąsiadów, choć po trosze i nasz, bo do naszych delikatesów często zagląda.
To tyle na naszym mazurskim siedlisku.
Buziaki dla Was kochani.
Wybaczcie, że wpadam i wypadam z tego bloga, ale przygotowania do wiosny są pracochłonne. Aż strach pomyśleć, że to dopiero początek ogrodowego nawału.
Przepiękne zdjęcia...u progu wiosny...wszystko się zaczyna :)
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim praca, ale co tam. Od nowa przeżywanie przebudzenia natury, ta zieleń, ten kolorowy zawrót głowy. Maj i śpiewy słowika. Co roku inaczej i bardziej intensywnie.
UsuńDziękuję i pozdrawiam
Piękny jest ten początek wiosny. Ja tez wdycham to wiosenne, świeże powietrze na działce. Sezon działkowy się rozpoczął.
OdpowiedzUsuńTak, sezon ogrodowy rozpoczęty, ale dzisiaj śnieg z deszczem zacina, maskara, jak mawia moja sąsiadka.
UsuńPięknie natura budzi się do wiosennego życia:-)
OdpowiedzUsuńJa się bardzo cieszę, że mogłam to wszystko dotknąć i zobaczyć ubiegłym latem jak było w pełnym rozkwicie:-):-)
Przesylamy serdeczne pozdrowienia. ..zwłaszcza od dzieciaków które najbardziej zapamietaly domek na drzewie:-):-)
Agata z rodzinką:-)
Tego się nie zapomni Agatko. Historia mrożąca krew w żyłach, hi, hi.
UsuńJesteście mile widziani w każdej chwili.
Pozdrawiam Was gorąco
Przebisniegi to takie delikatne kwiatuszki, jakos w Warszawie ich trudno uwidziec, a wczoraj wybralam sie na spacer szukajac wiosny...zazdroszcze Ci tego cudownego miejsca, jestes szczesliwa osoba majac takie cudowne otoczenia. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńI kto to mówi?!! Ta, która nieustannie podróżuje po świecie("zmienia otoczenia") i chłonie każdym zmysłem sztukę, przyrodę.
UsuńPozdrawiam z zaśnieżonych i mokrych dzisiaj Mazur
Jest piękne : )
OdpowiedzUsuńTak Misiu - jest pięknie !!!
UsuńPrzecudne przebudzenie wiosny Jolu !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
:)
UsuńDeszcz pokrzyżował mi porządkowe plany w ogrodzie, to i tak się kręcę po domu, kopytka zrobiłam, trochę czytam, no i pomidory wysiane zostały; czekam ciepła; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMarysiu - na Mazurach biało. Co podeschło trochę, to dalej wylewają stawy i pobliskie bagna.
UsuńPrace ogrodowe siłą rzeczy przerwane.
Dziękuję za odwiedziny
Kawka w sadzie - to fantastyczne Jolu! Ja też miałam ochotę ale pomimo ciepła zahaczył nas halny i potwornie wiało. Może następny weekend będzie bardziej łaskawy.
OdpowiedzUsuńJuż niedługo znikną szarości i wszystko się zazieleni. Swoją drogą to zadziwiające ile chwastów już zdążyło się pojawić. Przed nami dużo pracy ale i radość ogromna. Przesyłam cieplutkie pozdrowienia.
Ewuś - dziś już kawka w pieleszach domowych :(
UsuńChwasty u mnie najbardziej widoczne na łące kwietnej, co mnie martwi, bo trudna będzie identyfikacja co jest co.
Cieplutkie pozdrowienia przydały się i to bardzo - dziękuję
Piękne zdjęcia, lubię je u Ciebie oglądać :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo
UsuńŚpiewu ptaków Ci zazdroszczę. U nas też słyszę, ale przeważnie sikorek. Piękne zdjęcia pierwszych wiosennych kwiatów i pieska. Dajesz sobie świetnie radę z nowymi akcesoriami fotograficznymi. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńGiguś - dziękuję za słowa uznania.
UsuńPozdrawiam serdecznie
Uwielbiam ten czas oczekiwania na wiosnę i obserwować budzenie się przyrody . Piękne zdjęcia. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję Maryś :)
UsuńNo, no, popołudniowa kawa w sadzie... Ja jeszcze czekam na takie przyjemności. Moje ciemierniki też dopiero się otworzą. Mam opóźnienie!
OdpowiedzUsuńBo te ciemierniki to jakaś wczesna odmiana, drugi zdecydowanie później kwitnie. Nie pytaj o odmiany, ha, ha.
UsuńTu, na Mazurach, mnóstwo przebiśniegów, potem królować będzie cebulica syberyjska (pełno na starych cmentarzach)i przylaszczki (tych z kolei mnóstwo dziko rosnących).
Kawy nie zazdrość, bo to jakaś wyjątkowa chwila sprzyjającej aury, następnego dnia było bielutko i dość mroźnie.
Dzięki za wizytę. Pozdrawiam
Ile radosci dają pączki na drzewach, kazdego roku sobie przypominam...jak nie wiele trzeba. Wiele bym dala za mieszkanie w takim miejscu, moc obserwowac ptaki, kwiaty to takie oderwanie od rzeczywistosci...prawdziwy relaks. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńZdjęcia są przecudowne, szczególnie te przebiśniegi. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńWiosna na Mazurach już bardzo zaawansowana ! Jak przyjemnie popatrzeć na przebiśniegi, a kowalików w budce strasznie Ci zazdroszczę :-). U mnie nigdy ich nie widziałam. Już niedługo rozkwitną inne kwiaty, już niedługo :-))).
OdpowiedzUsuńUściski !