Wiosenne życzenia od wnuczka, wiadomo, na Dzień Babci, obudziły moje pragnienia i zmysły ... wspomnienia fiołków z siedliska, cebulicy w sadzie, pierwszej wiosny na naszych Mazurach.
Ostatnio od dalszej sąsiadki dostałam w prezencie filiżankę i serduszka (Julitko, serdeczne dzięki !). Dzielę się tymi uroczymi drobiazgami z Wami, bo ręczne robótki to rarytas.
Kubas z talerzykiem to również prezent, specjalnie na siedlisko, od przyjaciółki z Kalisza (Ewuniu - buziam !).
Mazurska zima to bardzo cicha pora roku, u nas nawet szczekania psów ze wsi nie słychać. Cieszymy się tą ciszą absolutną, pracy sporo mniej niż wiosną czy latem, dzień krótki, wieczorami dużo leniuchujemy, ładujemy akumulatory.
Moje smętne słoneczniki dalej stoją na miedzy:
Na siedlisku mamy trzy uroczyska.
1/ U stóp wierzb przy wjeździe małe bajorko, które zostało pogłębione. Żal mi gąszczu wokół niego, bo zostało wszystko wycięte, ale był nie do opanowania, latem dżungla chaszczy, pokrzyw i innego zielska nie dopuszczała do źródełka.
2/ Nie mamy jeszcze żadnego planu co z drugim fantem począć, latem wygląda podobnie jw.
3/ Spory, podłużny staw w końcu działki, obrośnięty olchami, nie zarybiony, wiosną wokół żółciły się kaczeńce.
Uroczysko nr 1 |
Uroczysko nr 3 |
Spokojnie czekamy do wiosny, bo planów dużo i nie wiadomo co porządkować w pierwszej kolejności. Skupiamy się póki co bliżej domostwa. Starej chałupy na razie nie ruszamy, bo to skarbonka, poza tym trzeba rozważyć wiele opcji, z drugiej strony liczna rodzina latem chętnie by wpadała, a tu dwa pokoje i walący się strop w sieni, pozostałe pomieszczenia totalna ruina.
W pamięci mamy obraz siedliska sprzed roku i dziś sami nie możemy nadziwić się zmianami. Zatem któż to wie czego uda nam się dokonać do lata "pracą u podstaw".
A może największą radością jest dzieło tworzenia?
Ciepło pozdrawiam tych co trzymają kciuki za nasze wyzwanie
jo-landa